To jedno z moich ulubionych przedstawień momentu zmartwychwstania. Jej autorem jest mistrz Francke, dominikanin działający głównie w Hamburgu. Przy komponowaniu tej sceny zdaje się być zaabsorbowany nie tylko tajemnicą przezwyciężenia śmierci, ale również aspektem praktycznym.
Zanim Chrystus przyjmie pozę triumfatora, jakoś musi wydostać się z grobu. Dosłownie gramoli się z dziury w ziemi. Pilnujący go żołnierze śpią, nie ma kto podać mu ręki. Musi działać o własnych siłach, widzimy go z lewą nogą już przerzuconą na zewnątrz krawędzi grobu i dźwigającego się na prawej ręce. Artysta przedstawił go już z atrybutami Zmartwychwstałego: z proporcem i w czerwonozielonej szacie, które na razie trochę mu przeszkadzają. Bardzo cenię to rodzajowe ujęcie, podszyte subtelnym poczuciem humoru.
Visits: 1
Ale jaka piękna czerwień. To dlatego, że Mistrz Francke byl gejem, jak to z dominikanami bywało, o czym w kronice konwentu św. Tomasza…
Każdemu wedle potrzeb 😉