Żadny nie ujdzie śmiertelnej szkody;
Kogo koli śmierć udusi,
Każdy w jej szkole być musi;
Dziwno się swym żakom stawi,
Każdego żywota zbawi
Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią z początku XV wieku.
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że śmierć była nieodłączną towarzyszką ludzkości od zarania dziejów. W różnych okresach ludzie wiązali z nią najrozmaitsze rytuały i przedstawienia, tak w sztuce, jak i w literaturze.
Trzech żyjących i trzech zmarłych
Opowieść o trzech żywych i trzech zmarłych była jednym z popularnych tematów dotyczących nieuchronności śmierci, które rozpowszechniły się w późnym gotyku. Jej źródła sięgają poezji francuskiej XIII wieku. Jednak szybko stała się popularnym tematem przedstawień plastycznych. Często pojawiała się w ilustracjach rękopisów, malarstwie ściennym i rycinach.
Najważniejszy epizod z tej opowieści, a raczej – najczęściej ukazywany w sztuce – to spotkanie trzech żywych mężczyzn (często ubranych jak młodzi arystokraci, przedstawianych na koniach, w trakcie polowania) z trzema szkieletami lub zwłokami w różnych stadiach rozkładu.
W dziele z Nowego Jorku środkowa postać przemawia do zaskoczonych jeźdźców tymi słowami: „Czym wy jesteście, my kiedyś byliśmy, czym my jesteśmy, wy kiedyś będziecie”. Nagłe pojawienie się szkieletów w trakcie młodzieńczej zabawy wywołuje widoczne zamieszanie. Artysta umieścił przedstawienia na dwóch stronach, tak by korespondowały ze sobą. Szerzej pisałam o nim ponad trzy lata temu tutaj.
Śmierć i kobieta
Motyw spotkania młodych przestawicieli arystokracji z wysłannikami śmierci był na tyle rozpowszechniony, że przekroczył ograniczenia związane z płcią. W Godzinkach Joanny Kastylijskiej, postacią, która spotyka trzech nieboszczyków jest młoda kobieta. I ona ma być główną odbiorczynią ich przesłania, gdyż ku niej skierowane są ich strzały. Jej towarzysze uciekają w popłochu, widzimy ich plecy i zady wierzchowców. Nieoczekiwane spotkanie ma miejsce podczas wyprawy na polowanie, o czym przypominają dwa psy oraz jastrząb (a może sokół) siedzący na dłoni kobiety.
I choć sam modlitewnik należał do Joanny Kastylijskiej, to scena związana jest z jej zmarłą teściową – Marią Burgundzką. Dziedziczka Burgundii i Niderlandów, żona Maksymiliana Habsburga i matka jego dwójki dzieci – Filipa i Małgorzaty – kochała polowania. Niestety pasja ta była przyczyną jej przedwczesnej śmierci w wieku 25 lat. Istnieje kilka takich właśnie iluminacji, z łowczynią spotykającą śmiertelnych posłańców, umieszczonych w modlitewnikach związanych z jej najbliższymi krewnymi. Nawet jeśli te przedstawienia nie są portretami Marii, to odnoszą się bezpośrednio do historii jej życia (i śmierci).
Visits: 152